poniedziałek, 14 listopada 2016

Dni Lifestyle -50% - Haul z zakupów w SuperPharm

Drogerie coraz częściej prześcigają się w walce o klienta. Rabaty zachęcają nas z każdej strony do wejścia raz do jednej, w innym tygodniu do kolejnej drogerii. Tym razem uległam promocji tzw. Dniom LifeStyle, czyli promocji -50% na wybrane marki i produkty w SuperPharmie. Takie dni organizowane są co jakiś czas, z tego co dobrze kojarzę dwa razy w roku i.. cieszą się ogromna popularnością. Promocja obowiązuje tylko przez dwa dni dla posiadaczy karty lifestyle.
Katowicki Superpharm przeżył oblężenie. A na wizytę w sklepie skusiłam się i ja. Zatem, do rzeczy!


Ziaja, pasta do oczyszczania twarzy
Zakup oczywisty zwłaszcza za tak atrakcyjna cenę - 3,49!

Evee, różany tonik do twarzy
Tyle razy ile o nim czytałam, widziałam nie miałam za wielkiego wyboru niż w końcu go kupić i wypróbować.

Myślę, że najciekawszymi z tych zakupów są produkty firmy Beauty Formulas, która niedawno pokazała swoje produkty w Naturze czy właśnie superpharmie.


Beauty Formulas, Oczyszczający peeling do twarzy z aktywnym węglem
Mam nadzieję, że będzie w stanie dorównać mojemu ulubieńcowi, którego już nie produkują, czyli morelowemu peelingowi z Soraya, o którym pisałam tutaj.
Beauty Formulas, Oczyszczająca maska glinkowa do twarzy z aktywnym węglem Próbowałam już kilku różnych masek z węglem, a tej jeszcze nie, czyli należało to zmienić. Ma oczyszczać, odżywiać, wygładzać i absorbować sebum, czyli to czego moja skóra potrzebuje najbardziej.
Beauty Formulas, Maska peel of Australian tea tree
Do zakupu skusiła mnie oczywiście cena i wygodne opakowanie. Takie duże saszetki są o wiele wygodniejsze niż tradycyjne tubki. Maska zawiera olejek z drzewa herbacianego, który ma właściwości antybakteryjne. Maska ma za zadanie odblokować pory, oczyścić twarz z martwego naskórka, sebum i zanieczyszczeń.
Wilkinson, Maszynki do golenia
Maszynki jak maszynki, najważniejsze kryterium przy wyborze - trzy ostrza.
Pachnąca Szafa, Uzupełnienie odświeżacza powietrzaSprawdzają się najlepiej, zapach długo się utrzymuje. Nie próbowałam jeszcze tych wariantów zapachowych, a cena ich była taka, że szkoda byłoby nie kupić.

Używałyście któryś z tych produktów? Co sądzicie o takich obniżkach cen, korzystacie z nich, czy raczej wolicie kupić produkty w spokoju za wyższe ceny?

Udostępnij:

środa, 9 listopada 2016

Zamówienia z Aliexpress - haul azjatyckich kosmetyków

Jeżeli obserwujecie mnie na instagramie na pewno dawno zauważyliście, że regularnie zamawiam na Aliexpress. Dziś postanowiłam podzielić się z Wami moimi ostatnimi kosmetycznymi zamówieniami. Te produkty, to jedne z bardziej popularnych kosmetyków zamawianych przez Aliexpress.


Bioaqua,Pure Skin
To nic innego jak krem do twarzy, który ma radzić sobie z pozostałościami po trądziku. Produkt przychodzi zapakowany w kartonowe pudełeczko, które jest zabezpieczone banderola z nazwą firmy. Takie opakowanie sugeruje nam, że jest to produkt prawdopodobnie (wiadomo jak to z tymi chinami..) oryginalny. Krem jest w tubce o pojemności 30ml. Konsystencja jest lekka i przyjemna. 



Cena 7,05 zl


Andrea, olejek/esencja do włosów
O tym produkcie mówiono już wiele. Ile sprzedawców tyle wersji i tak naprawdę trudno ocenić, która Andrea jest ta właściwa. Ponoć konsystencja powinna być oleista o imbirowo-cytusowym zapachu. Nie raz natknęłam się na zdania, że ta o bardziej wodnistej konsystencji działa tak samo jak ta druga. Kto ma racje? Nie wiem, ale wypróbuje swój egzemplarz, żeby móc się z tymi opiniami skonfrontować. Olejek w połączeniu z szamponem lub wcierką do włosów ma dawać zapewne pożądane przez każdą z nas rezultaty - szybszy wzrost włosów oraz pojawienie się nowych baby hair. Brzmi wspaniałe, zobaczymy jak będzie w rzeczywistości.


Cena 4,82zł


by nanda, puder transparentny
Ten puder to kolejne kosmetyczne must have. Występuje w trzech wersjach kolorystycznych - transparentej i dwóch cienistych odcieniach. Jego głównym zadaniem jest oczywiście utrwalenie makijażu i zmatownienie cery. Opakowanie jest przeurocze! Wykonane z plastiku, ale nie najgorszej
jakości. W nim znajduje się 5 gramów pudru, a tak małe i urocze opakowanie bez problemu znajdzie miejsce w każdej torebce. Do kompletu dołączony jest puszek. Puder podobnie jak krem przyszedł do mnie dodatkowo w tekturowym opakowaniu, które było zabezpieczone folia i banderola. By nanda jest to chińska marka przez to szanse na podróbki są niewielkie.


Cena  6,61zł (po odjęciu kuponu od sprzedawcy zapłaciłam 2,70zł)

Zamawiacie z Aliexpress? Jesteście ciekawe moich innych zamówień i tego jak będą się sprawdzać te kosmetyki? 
Udostępnij:

piątek, 4 listopada 2016

Projekt denko #7 - październik

W tym miesiącu denko wydaje się być o wiele skromniejsze od poprzednich. Nie będę jednak czekać do końca listopada, bo wtedy zapewne znowu musiałabym podzielić je na dwie części. Staram się być systematyczna, a to jest mały krok w tym kierunku. Zatem.. zaczynajmy! 


BeBauty Sól do kąpieli
Niezmiennie uważam, że to jedna z lepszych soli jakie miałam. Zapach jest intensywny, sól delikatnie barwi wodę i daje zapach, a dodatkowo jest wydajna. Doskonały umilacz jesiennych kąpieli. Łatwo dostępny, w Biedronce często na promocji, gdzie kupimy go za około 4zł. A do wyboru są 4 wersje zapachowe. 


Evree, Szampon do włosów dodający objętości
Szampon kupiony jakiś czas temu z inna wersja, o której pisałam recenzje.
Cóż więcej pisać. Szampon w porządku, oczyszczał włosy i skore głowy. Plusem zdecydowanie jest cena. Za 400ml płaciłam 4/5zl. Minusem.. niestety dostępność. Widziałam go tylko raz w drogerii Ednorphine, o której często wspominam i zaopatruje się w kosmetyki. Cóż więcej.. szampon jak szampon, był dobry, lecz bez rewelacji. 

Syoss, Ceramide-keratin-complex, lakier do włosów
Zdania od denka, w którym pojawiła się poprzednia butelka zużytego lakieru nie zmieniłam. Nie ma lepszego lakieru do włosów. Spora pojemność, na promocji bardzo korzystna cena. Żadna z wersji nie skleja włosów, a bardzo dobrze utrwala. Najnowsza wersja jest jak na razie moją ulubioną z dotychczas wypróbowanych. A miałam je już wszystkie.


Nivea, Mleczko do ciała wygładzające
Nie ulega wątpliwości i przyznaje się, ze z używaniem wszystkich kremów, balsamów, mleczek, maseł itd., mam problem. Zwyczajnie zapominam o ich nakładaniu.
Mleczka do ciała z pewnością nie staną się moimi ulubieńcami. Według mnie konsystencja jest za rzadka, produkt bardziej oblepia skórę niż się w nią wchłania. Ogromną 400ml butelkę zużywałam już pod koniec z bólem, czekając tylko na jej koniec.


L’orealParis, Ideal Soft, Oczyszczający płyn micelarny
Ten płyn pojawia się już kolejny raz w moim denku. Ideal Soft jest na drugim miejscu zaraz po płynie micelarnym Garniera. Delikatny, ani razu nie podrażnił skóry, zwłaszcza wokół oczu. Usuwa makijaż równie skutecznie co Garnier. To co powoduje, że jest niżej w klasyfikacji to cena,  która wynosi około 13zł za 200ml produktu.

Bandi, Krem z kwasem migdałowym i polihydroksykwasami
Używalam go dość krótko. Niestety nie wpłynął zbyt dobrze na moja skore. Po kilku dniach stosowania pojawiły się wypryski i podskórne nieprzyjemności. Na plus według mnie jest opakowanie, które jest poręczne, higieniczne. 

Koniecznie dajcie znać czy miałyście któryś z tych produktów i jak sprawdził się u Was! Jestem ciekawa również czy denkujecie równie wytrwale jak ja :)

Udostępnij:

poniedziałek, 31 października 2016

Haul kosmetyczny, czyli co kupiłam na promocji -49% na kosmetyki kolorowe w Rossmann.

Jesienna edycja najpopularniejszej promocji w drogerii Rossmann nieco nas zaskoczyła i przyszła wcześniej niż zazwyczaj – przeważnie był to przełom listopada i grudnia. W tym roku zaskoczyły o miesiąc wcześniej. Doskonale przygotowana na tę okoliczność był SuperPharm i rozpoczęła swoją promocję -50% kilka dni wcześniej. Natura oraz Hebe również w tym czasie oferowały swoim klientkom promocje podobnego typu, jednak nie ma wątpliwości, że to Rossmann przyciągnął największe tłumy spragnionych nowych kosmetyków kobiet.
Lista produktów kupionych w Rossmannie jest.. spora, chociaż wydawało mi się, że „wszystko mam i   r a c z e j niczego nie potrzebuję”. Odrobinę się pomyliłam :)

Pierwsza część promocji – wszystko do ust i paznokci.


Wiedziałam, że chcę zaopatrzyć się w zielone zmywacze z Isany, które są  zdecydowanie najlepsze! Sprawdzają się doskonale do zmywania lakieru, jak i ściągania hybryd. Dla mnie obowiązkowy kosmetyk na półce.
Do tego wpadł również żel do skórek tym razem z Lovely, którego jeszcze nie miałam przyjemności używać.
A jako mały dodatek balsam do ust Laura Conti i pomadka z Alterry.

Następny tydzień promocji –  kosmetyki do makijażu oczu.


Jako, że podczas ostatnich promocji nie zdążyłam kupić tuszu do rzęs z Wibo Growing Lashes. Tym razem on pierwszy wylądował w koszyku.  


Zaraz za nim skusiłam się na chwalony przez sporą część z Was – Lovely Lash Extension Mascara. I na próbę – Wibo Extreme Lashes.

Zaopatrzyłam się również w eyeliner w pisaku z Eveline, o którym już wspominałam.

Ostatni tydzień, czyli wszystko do makijażu twarzy od podkładów, po pudry i bazy.


W ostatnim miesiącu na wykończeniu mam aż 3 podkłady, więc oczywistym było, że muszę zaopatrzyć się w nowy. Tym razem padło na Maybelline SuperStay24 oraz AA Make Up Podkład kryjąco korygujący. Oba są nowościami w mojej kosmetyczce. Dajcie znać jeżeli jesteście zainteresowane recenzją!



Ostatniego dnia promocji jak to czasami bywa, zajrzałam raz jeszcze do Rossamanna i.. po mnie. Zauważyłam rozświetlacz z Bell, który od razu się do mnie uśmiechnął. Do tego puder, który pokazywałam już na instagramie, również firmy Bell. 


W koszyku znalazła się również baza AA Beauty Primer 360, Anti Shine, Baza matująca zmniejszająca widoczność porów.

Wtedy również kupiłam podkład Revlon Photoready, o którym ostatnio wspominałam na instagramie.
I jako ostatni smaczek, bibułki matujące z Wibo.


Jak wcześniej wspominałam SuperPharm również przez kilka dni zachęcał do zakupów kosmetyków kolorowych ze zniżką -50% z kartą LifeStyle. Tym razem skusił mnie tylko atrakcyjną ceną mojego ulubionego evelinera Maybelline. Kosztował 12,99 zł. Co prawda w tym miesiącu otworzyłam nowy, ale.. grzech byłoby go nie wziąć w takiej cenie!

Warto wspomnieć, że sporą część tych kosmetyków zamawiałam za pośrednictwem internetowej drogerii Rossmanna. Dla mnie to idealna opcja. Zamawiając wieczorem ( a właściwie w nocy), rano zamówienie było gotowe do odbioru. Miałam pewność, że kosmetyki nie są przebrane, otwierane po kilka razy itd. dobrze wiemy jak, niektóre Panie zachowują się przy szafach z kosmetykami, zwłaszcza podczas tak dużych promocji. Wchodzę, proszę panią o przekazanie zamówienie, podaję kod i wychodzę. Nie oglądam się, niczym innym się nie dekoncentruje i nic przypadkiem dodatkowo nie kupuję. Jedyne czego żałuję, to nie wszystkie marki są dostępne w sklepie online. Może z czasem Rossmann rozszerzy tę ofertę.

A wy dałyście się porwać szaleństwie promocji, czy raczej kupowałyście rozważnie i tylko to co było potrzebne? Jesteście ciekawe opinii konkretnych produktów, które kupiłam? Dajcie znać w komentarzach ;) 

Udostępnij:

niedziela, 9 października 2016

Projekt denko #6 - wrzesień 2016

Witam Was serdecznie! Mam nadzieję, że na denko jeszcze nie jest za późno. Sporo się dzieje ostatnio stąd całkowity brak u mnie regularności, ale wciąż wierzę, że zacznę prowadzić bloga i podzielę się z Wami wszystkimi opiniami i uwagami, które nieustannie notuje. Znacznie częściej udzielam się na instagramie, gdzie serdecznie Was zapraszam! Wybaczcie i trzymajcie kciuki! Tymczasem zapraszam na projekt denko! 



Dove, Żel pod prysznic, Granat i werbena cytrynowa
Jak uwielbiam żele z Dove tak muszę stwierdzić, że mam ich dosyć! W związku z częstymi promocjami dość często własnie po nie sięgałam na sklepowej półce i choć warianty zapachowe wybierałam różne, tak mówię im na razie stop (a w łazience stoi jeszcze jeden..). Żel pod prysznic z Dove jest delikatny, a skóra po jego użyciu jest delikatna i odrobinę pachnąca. To jeden z moich ulubieńców, ale musimy zrobić sobie przerwę na jakiś czas. 

Venus, Emulsja do higieny intymnej 
Dobrze się sprawdził, nie mam do niego zastrzeżeń. Choć muszę przyznać, że jestem zdecydowaną fanką Ziaji jeżeli mowa o płynach do higieny intymniej. 


BeBeauty, Balsam do stóp i paznokci 
Za taką cenę (około 4zł) trudno spodziewać się kosmetyku, który nagle sprawi, że skóra naszych stóp przestanie być przesuszona i niemiła. Regularne używanie daje delikatne efekty, lecz potrzebuję dla siebie czegoś innego. Dla niewymagających - polecam.

Ziaja, Liście Manuka, Krem do twarzy na dzień SPF10
To moje drugie opakowanie (albo nawet trzecie? hmm) tego kremu i zdecydowanie moja cera się nim znudziła. Nie działał już tak jak na początku. Poprawny krem, bez żadnego efektu wow. 
Venus, Żel do higieny intymnej 
Uwielbiam małe buteleczki stworzone do podróżnej kosmetyczki. Do samego żelu nie mam żadnych zastrzeżeń.

Yasumi, Krem pod oczy
Miniaturka kremu Yasumi była dostępna w jednym z pudełek kosmetycznych, które możemy subskrybować. Wrażenia pozytywne, po użyciu skóra jest delikatnie napięta, co uważam za plus. Jednak uważam, że jestem jeszcze za młoda na takie lifitngujące kosmetyki.

Yevs Rocher, Mleczko do ciała 
Na wyjazdy idealne! Choć nie jestem fanką formuły mleczka, taka pojemność jest idealna, żeby zapoznać się z produktem. Nawilża, nie pozostawia tłustej warstwy. W letnie dni sprawdził się tak jak tego oczekiwałam. 



Sleek Line, Shampoo Repair 
Przy okazji zakupów ampułek Placenty skusiłam się na ten szampon fryzjerski. Co mogę powiedzieć na jego temat? Szampon jak szampon. Bez problemu mył włosy, które później nie były poplątane. Nie naprawił ich, ale jego używanie zdecydowanie należało do pryjemności. Zauważyłam, że produkty fryzjerskie wyróżniają się bardzo intensywnym ale przyjemnym zapachem, co w wyapadku tego szamponu również się spełnia. Zapach jest nieziemski! Cudowny, owocowy, a do tego utrzymuje się na włosach. Jedynym minusem jest brak pompki w opakowaniu. Musiałam sobie poradzić z tym przelewając produkt do innego opakowania. Ale czego się nie robi dla takiego zapachu :) 

Garnier Fructis, Serum
Jak szampony z linii Garnier Fructis uwielbiam, tak z tym produktem dosłownie męczyłam się bardzo długo. Sądziłam, że duża pojemność (50ml) będzie atutem, jednak myliłam się. Po kilku miesiącach serum nie chciało ubywać. Aplikator po pełnym naciśnięciu wydobywa odrobinę za dużo produktu, na co też należy uważać. Do tego.. nie zauważyłam żadnej poprawy w kondycji moich końcówek. Plusem zdecydowanie był przyjemny zapach i mimo wszystko wydajność. 

Isana, Mydło do rąk
Wydaje mi się, że to mydło pojawia się niemal w każdym denku. Nie ma lepszego! Szeroka gama zapachów nie pozwala na nudę i dzięki niej nie ma ochoty zmieniać się na inne mydło. Do tego częste promocje - czego chcieć więcej!

Carex, Mydło do rąk
Po dość długiej przerwie wróciłam do Carexu, bo znalazłam go gdzieś na dnie szafki z zapasami. Nie mam wątpliwości co do cudownego zapachu, który jest jak słodki, truskawkowy lizak. Przy dłuższym używaniu jednak wysusza ręce, co zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym nie będzie mile widziane. 


Carea, płatki kosmetyczne
Miałam okazję zużyć jeszcze starą wersję płatków kosmetycznych z Biedronki. Zarówno Carea jak i BeBauty są moimi ulubionymi i zawsze się u mnie sprawdzają. Można pomiędzy nimi zauważyć znaczne różnice w strukturze i miękkości płatka, jednak mnie to zupełnie nie przeszkadza. A co wy o nich sądzicie? 

Vichy, Woda termalna
Dobrze się sprawowała, zwłaszcza na letnich wyjazdach. Przy wielkich upałach do odświeżenia i chłodzenia twarzy, a na co dzień do zwilżania gąbeczki do podkładu. 

AllePaznokcie, Cleaner
To mój pierwszy cleaner, nie mam porównania z innymi markami. Jak na razie sprawuje się przyzwoicie. Polecacie jakieś konkretne cleanery, czy uważacie, że marka nie robi różnicy?

Inglot Pro, Thinner, Rozcieńczacz do lakieru do paznokci
Pozwolił na zachowanie doskonałej konsystencji lakierów do paznokci. Popularne jest używanie w tym celu zmywacza, jednak z doświadczenia wiem, że po jego użyciu lakiery tracą intensywność kolorów oraz trwałość. Mała buteleczka, która kosztowała około 16zł, a starczyła mi na bardzo długo. Kilka kropel wystarczy na ożywienie swojego ulubionego lakieru, który powoli zaczyna gęstnieć.

A jak Wy sobie radzicie z denowaniem produktów? Macie czym się pochwalić w tym miesiącu? Używałyście któreś z tych produktów i jak się Wam spisały? Czekam na Wasze komentarze!


Udostępnij:

piątek, 23 września 2016

Top Coat 10 days Pierre Rene - recenzja

Lakierową maniaczką jestem odkąd pamiętam. Moja kolekcja kolorów w najlepszych jej momentach liczyła ponad 100 (S T O) sztuk. I zastanawiam się dlaczego post na ten temat powstaje dopiero teraz. Na szczęście w końcu zmobilizowałam się do opisania testu, którego się podjęłam.

Malowanie paznokci jest tym bez czego trudno mi się obyć, a każdy sposób na perfekcyjny manicure budzi moją ciekawość. 
Dzięki uprzejmości drogerii Endorphine (o której wspominałam już w tym wpisie) brałam udział w testowaniu produktu do paznokci.
Przez ponad 2 tygodnie testowałam lakier nawierzchniowy Top Coat 10 days marki Pierre Rene. 


Producent zapewnia nas o tym, że produkt przedłuży utrzymanie się lakieru nawet do 10 dni, bez użycia lampy LED/UV. Efekt hybryd bez całego rytuału ich robienia? Fantastycznie! Lśniąca, gładka płytka bez odprysków jest czymś o czym marzy każda z nas. Przejdźmy do sedna. Co do tego produktu miałam spore oczekiwania. Jeżeli decyduję się na użycie dodatkowego lakieru nawierzchniowego faktycznie powinien on przedłużyć trwałość lakieru. 

Niestety w tym przypadku tak nie było. Wręcz przeciwnie. Za każdym razem manicure wykonywałam tak jak zazwyczaj – baza, 2 warstwy lakieru i top. Aby opinia była rzetelna miałam cztery takie podejścia do tego produktu. Za pierwszym razem lakier odszedł niemal płatami z końcówek kilku paznokci. Drugi raz był podobny. Wystarczyły 3 dni aby pojawiły się pierwsze niedoskonałości. Kolejne razy przetrwały nieco dłuższą próbę czasu. Jednak podobnie lakier stosunkowo szybko ścierał się z końcówek lub odpadał. Nie poddawałam się i cały czas miałam nadzieję, że ten produkt jeszcze pokaże na co go stać. 



Pomijając trwałość top coat ma bardzo eleganckie opakowanie, które przyciąga wzrok. Pędzelek jest odpowiedniej grubości, a sam produkt nakłada się dość przyjemnie. Jego konsystencja nie jest za gęsta, ani za rzadka.  Nie pozostawia smug i nierówności na wcześniej nałożonym lakierze, a paznokcie po aplikacji topu są faktycznie błyszczące jak po manicurze hybrydowym. Z przykrością muszę stwierdzić, że nie spełnił moich oczekiwań i pomimo ogromnej nadziei nie mogę polecić go z czystym sumieniem.


Używacie top coatów, a jeżeli tak to jakich? Czy może jesteście zwolenniczkami lakierów hybrydowych? Czekam na Wasze komentarze! 

Udostępnij:

niedziela, 4 września 2016

Wakacyjny projekt denko #5 - sierpień 2016

Nie wiem jak to się stało, ale tak pokaźnego denka, to jeszcze nigdy nie miałam! Jeżeli jesteście ciekawe, zapraszam do poznania się z krótkimi i mam nadzieję treściwymi opiniami na temat kilku produktów.

L’oreal Paris, Ideal Soft, Oczyszczający płyn micelarny Ideal Soft jest na drugim miejscu zaraz po płynie micelarnym Garniera. Delikatny, ani razu nie podrażnił skóry, zwłaszcza wokół oczu. Usuwa makijaż równie skutecznie co Garnier. To co powoduje, że jest niżej w klasyfikacji to cena,  która wynosi około 13zł za 200ml produktu.
Rexona, MotionSense
Używając niemal nieustannie antypespiratu Garniera potrzebowałam przerwy i zmiany. Rexona sprawdziła się u mnie bez zarzutu. Najważniejsze, nie zostawiała białych plam na bluzkach i odpowiednio chroniła podczas upalnego lata. Kiedyś na pewno do niego wrócę.
AcneLine, Antybakteryjny żel do mycia twarzy
Nieznana mi wcześniej marka, zakup dokonany jak zwykle pod wpływem impulsu i promocji. Duże opakowanie, dość wydaje. Żel jest przeciętny, oczyszcza, jednak jego zapach jest dla mnie za bardzo odpychający. Zużyłam całe opakowanie, ale na pewno kolejny raz już go nie kupię.
Ziaja, Liście manuka, pasta do głębokiego oczyszczania twarzy przeciw zaskórnikom
Ta pasta oczyszczająca jest moim strzałem w dziesiątkę. Doskonale oczyszcza i wygładza skórę. Używam jej zamiennie z peelingiem 2/3 razy w tygodniu, zazwyczaj podczas wieczornej pielęgnacji. Pozostawiona na dłużej czasami służy jako maska. Nie usuwa wszystkich zaskórników, ale dzięki niej skóra jest znacznie gładsza i bardzo dobrze przygotowana do dalszej pielęgnacji. To nie jest moje pierwsze opakowanie tego produktu, ani nie ostatnie.
Hean natura, peeling cukrowy do ciała
Z pelengami do ciała wciąż eksperymentuje. W zależności od potrzeb stosuję bardziej delikatne – drobnoziarniste bądź mocniejsze – gruboziarniste. Peeling cukrowy z Heanu zakwalifikowałabym po środku. Nie jest bardzo delikatny ani też nie należy do przysłowiowych zdzieraków. Jako produkt uznałabym go za przeciętny. Najbardziej irytujący dla mnie jest jego zapach. Nie jest to świeża cytryna, bardziej kojarzy mi się z syntetycznym zapachem, który nie jest do końca przyjemny na dłuższą czas. W tej serii są jeszcze dwa inne warianty zapachowe. Może znajdziecie coś odpowiedniego dla siebie.
Grace&Charmes, Bloomfield Vanilla Gold Dust Body butter
Masło do ciała otrzymałam w zestawie świątecznym i w końcu zmusiłam się do jego wykorzystania. Konsystencja jest zbyt stała, ciężko je rozsmarować na ciele. Zapach również pozostawia wiele do życzenia. Niestety zaliczam go do tego z serii ‘nietrafiony prezent’.
Avon, Femme
Jeden z ładniejszych zapachów jakie obecnie oferuje Avon. Delikatny, bardzo świeży i kobiecy. Słodki i jednocześnie świeży. Delikatne nuty zapachowe utrzymują się zaskakująco długo. To na pewno nie jest moje ostatnie opakowanie tych perfum.
Yves Rocher, Naturelle
Najlepsze perfumy na letnie upalne dni. Zapach jest lekki i bardzo świeży. Ma w sobie wyczuwalne nuty owoców cytrusowych. Nuta głowy: cytryna kalifornijska, bergamota włoska, zielone jabłko, aksamitka Nuta serca: absolut jaśminu, kwiat brzoskwini Nuta głębi: ambra, piżmo, cedr. Najlepiej zajrzyjcie do sklepu i same sprawdźcie ten zapach, który trudno opisać mi słowami.
Farmona, Jantar - odżywka z wyciągu bursztynu do włosów i skóry głowyOdżywkę/wcierke kupiłam już dawno, ale nie umiałam zacząć używać jej regularnie, tak jak wskazują na opakowaniu. Dopiero kiedy zaczęłam mieć problem z wypadaniem włosów zaczęłam używać jej po każdym myciu włosów (mniej więcej co dwa dni). Po zużyciu całego opakowania mogę powiedzieć, że działa. Poza nią stosowałam kilka innych rzeczy, a o całym procesie walki z wypadaniem włosów napiszę w niedalekiej przyszłości. Zaczęłam drugą butelkę Jantaru i nie przestaję walczyć o swoje włosy.
Syoss, Ceramide-keratin-complex, lakier do włosów
Lakiery do włosów Syoss należą do moich ulubionych. Pojemność większa od standardowych, bo to aż 300ml za cenę 9-12zł w promocji. Jego najważniejszą zaletą jest to, że nie skleja włosów i nie tworzy widocznego hełmu. Pomimo tego jest trwały i łatwo go wyczesać z włosów. Nowa wersja szybko się stała moją ulubioną. Zaraz po nim jest ten z fioletowym akcentem na czarnym opakowaniu. Kolejne opakowanie jest już w użyciu.
Garnier Fructis, Serum goodbye damage
Serum do włosów Garniera towarzyszy mi już bardzo długo i miałam wrażenie, że nigdy się  nie skończy. Jednak w końcu nadszedł jego kres! Sądziłam, że duże opakowanie jak na produkt tego typu – 50ml będzie atutem. Niestety produkt nie jest na tyle zadowalający. Nie zauważyłam, żeby kondycja moich końcówek została poprawiona. Polecacie coś co wygładzi włosy i będzie chronić końcówki?
Isana, Zmywacz do paznokci z olejkiem pielęgnacyjnymNajlepszy zmywacz na świecie! Moim zdaniem nie ma sobie równych. Pomimo acetonu w składzie nie wysusza paznokci. Doskonale radzi sobie z każdym rodzajem lakieru, nawet hybrydami :)
Joko, manicure salon 7in1 elixir, Kompleksowy program odżywczy
Wybrałam go jako zamiennik dla najpopularniejszej odżywki do paznokci z Eveline. Działanie tych odżywek jest łudząco podobne. Prawdopodobnie jest to spowodowane podobnym składem, który zawiera formaldehyd. Jestem z tych osób, na który działa regenerująco i wzmacniająco a nie wyniszczająco. Wadą jaką u niego zauważyłam, to zdecydowanie za szybko gęstnieje przez co trudno pomalować nim paznokcie. 
Manhattan, ProCare, Cuticle Remover, żel do skórek
To było moje drugie opakowanie tego produktu. Kupiony za ‘grosze’ w drogerii internetowej. Sprawdzał się dobrze. Bez rewelacji, ale zdecydowanie przyspieszał usuwanie skórek. Kolejny raz już go nie kupię. Żel z Sally Hansen bije go na głowę.
Avon, Speed Dry+, lakier do paznokci, SmokyPlume
Jeden z moich ulubionych kolorów jaki nosiłam na paznokciach przez długi czas. Trwałość bez zarzutu. Duże opakowanie, lakier nie gęstnieje po kilku miesiącach od otwarcia. Jedynie zmieniłabym jego pędzelek, który powinien być odrobinę grubszy. Gdybym wróciła do malowania paznokci lakierami, na pewno użyłabym go nie jeden raz.
Farmona, Hair Genic Monoi&Thermo, Balsam regenerującyPo użyciu dwóch próbek trudno jest cokolwiek więcej powiedzieć na temat produktu. Seria została stworzona, aby chronić włosy narażone na działanie temperatury podczas suszenia i stylizacji. Mogę powiedzieć jedynie, że włosy po użyciu tego balsamu są gładkie i przyjemne w dotyku. Prawdopodobnie go kupię.
Farmona, Hair Genic Monoi&Thermo, Szampon ochronny
O szamponie mogę napisać równie niewiele co o balsamie. Nie przesuszył włosów, nie podrażnił skóry głowy. Próbka wystarczyła akurat na jedno mycie włosów średniej długości.
Ziaja, Liście zielonej oliwki, Oliwkowa maska kaolinowa z cynkiem oczyszczająco-ściągająca 
Maseczki z Ziaji nigdy mnie nie zawiodły. Podobnie było z tą z serii liście zielonej oliwki. Podczas wakacyjnego wyjazdu poradziła sobie z nieco większymi wymaganiami mojej skóry niż zazwyczaj. Czekam aż maski w saszetkach pojawią się w większych opakowaniach.
Cece, Agran confitoner, Odżywka z olejkiem arganowym  
Maska na włosy idealna na lato. Nawilża włosy, wygładza je i ekspresowo odżywia. 
Udostępnij:

niedziela, 21 sierpnia 2016

Projekt denko #4 - lipiec 2016

Wiem, wiem. Mamy końcówkę sierpnia, a ja dodaję post z denkiem lipca. No cóż, lepiej późno niż wcale! Jeżeli jesteście ciekawe produktów, które zużyłam w ostatnim miesiącu – zapraszam do lektury :)


Batiste,  suchy szampon
To produkt, który chyba pojawia się w każdym denku. Suchy szampon jest niezastąpiony w awaryjnych sytuacjach, a jego obecność w domu już od jakiegoś czasu jest obowiązkowa. Nieustannie zmieniam wersję zapachowe i szukam swojej ulubionej. I właśnie Marrakech stał się jednym z nich.
 Garnier Mineral Invisible
Jeden z ulubionych dezodorantów dostępnych na rynku. Odświeża, delikatnie pachnie, jest wydajny. Nie zostawia białych śladów, ani nie podrażnia. Ma wiele wersji zapachowych co jest plusem, dzięki czemu nie wpadniemy w rutynę nie zmieniając ulubionego produktu.
Hydratexture, Heat Protector
Kupiony jakiś czas temu. Pamiętam, że dałam za niego jakąś horrendalną kwotę na stoisku z produktami fryzjerskimi. Czy faktycznie chronił włosy przed temperaturą? Trudno to określić. Moje włosy zazwyczaj codziennie/co drugi dzień poddawane są suszeniu i prostowaniu, więc trudno jest uniknąć ich zniszczeń. Jednego jestem pewna. Produkt bardzo dobrze radzi sobie z puszeniem się włosów. Wilgoć w powietrzu też nie daje się we znaki po jego zastosowaniu.
Isana Summer Feelings, mydło do rąk
Wydaje mi się, że nie znajdę lepszego mydła w płynie jak to. Letnia edycja pachnie niesamowicie! Niska cena, dobra wydajność. 
Isana pianka do golenia mini wersja
Osobiście nie jestem fanką pianek do golenia. Czy Isana, czy inna marka, żadna nie skradła mojego serca. Co nie zmienia faktu, że taka mała pojemność jest idealna na wyjazdy.
Folslek, Żel pod oczy ze świetlikiem i chabrem bławatkiem
Nic specjalnego. Daje wrażenie ukojonej skóry, ale nic więcej. Nieustannie poszukuję fajnego kremu pod oczy, który będzie dobrze nawilżał. Polecacie coś?
Golden Rose, Color Expert nr.25
Od dawna jestem fanką lakierów do paznokci z Golden Rose. Color Expert sprosta każdym wymaganiom. Dobrze kryje, ma odpowiedni pędzelek – dwa razy i paznokieć pomalowany. Ta seria ma ogromny wybór kolorów i najważniejsze – przystępną cenę. Bez problemu wytrzymuje tydzień na paznokciach. A czerwony nr.25 jest jedną z ładniejszych czerwieni jakie miałam. W butelce zostało jeszcze około ¼ produktu, lecz nie dał już rady i musiałam się z nim pożegnać. 
Hean Boutique, Płyn micelarny 2w1 z tonikiem
Ulubieńcem nie został z kilku względów. Używając płynu z Garniera trudno innym produktom mu dorównać. Hean jest w porządku. Zmywa makijaż, nie szczypie w oczy, generalnie bez zarzutu. Jednak zdecydowanie bardziej do gustu przypadł mi różowy Garnier.

Miałyście któryś z tych produktów? Jak sprawdziły się u Was? Koniecznie dajcie znać w komentarzach, a ja przerwie zaczynam szykować dla Was posty, które mam nadzieję będą pojawiać się już regularnie. 
Korzystajcie z ostatnich tygodni wakacji! 


Udostępnij: