piątek, 23 września 2016

Top Coat 10 days Pierre Rene - recenzja

Lakierową maniaczką jestem odkąd pamiętam. Moja kolekcja kolorów w najlepszych jej momentach liczyła ponad 100 (S T O) sztuk. I zastanawiam się dlaczego post na ten temat powstaje dopiero teraz. Na szczęście w końcu zmobilizowałam się do opisania testu, którego się podjęłam.

Malowanie paznokci jest tym bez czego trudno mi się obyć, a każdy sposób na perfekcyjny manicure budzi moją ciekawość. 
Dzięki uprzejmości drogerii Endorphine (o której wspominałam już w tym wpisie) brałam udział w testowaniu produktu do paznokci.
Przez ponad 2 tygodnie testowałam lakier nawierzchniowy Top Coat 10 days marki Pierre Rene. 


Producent zapewnia nas o tym, że produkt przedłuży utrzymanie się lakieru nawet do 10 dni, bez użycia lampy LED/UV. Efekt hybryd bez całego rytuału ich robienia? Fantastycznie! Lśniąca, gładka płytka bez odprysków jest czymś o czym marzy każda z nas. Przejdźmy do sedna. Co do tego produktu miałam spore oczekiwania. Jeżeli decyduję się na użycie dodatkowego lakieru nawierzchniowego faktycznie powinien on przedłużyć trwałość lakieru. 

Niestety w tym przypadku tak nie było. Wręcz przeciwnie. Za każdym razem manicure wykonywałam tak jak zazwyczaj – baza, 2 warstwy lakieru i top. Aby opinia była rzetelna miałam cztery takie podejścia do tego produktu. Za pierwszym razem lakier odszedł niemal płatami z końcówek kilku paznokci. Drugi raz był podobny. Wystarczyły 3 dni aby pojawiły się pierwsze niedoskonałości. Kolejne razy przetrwały nieco dłuższą próbę czasu. Jednak podobnie lakier stosunkowo szybko ścierał się z końcówek lub odpadał. Nie poddawałam się i cały czas miałam nadzieję, że ten produkt jeszcze pokaże na co go stać. 



Pomijając trwałość top coat ma bardzo eleganckie opakowanie, które przyciąga wzrok. Pędzelek jest odpowiedniej grubości, a sam produkt nakłada się dość przyjemnie. Jego konsystencja nie jest za gęsta, ani za rzadka.  Nie pozostawia smug i nierówności na wcześniej nałożonym lakierze, a paznokcie po aplikacji topu są faktycznie błyszczące jak po manicurze hybrydowym. Z przykrością muszę stwierdzić, że nie spełnił moich oczekiwań i pomimo ogromnej nadziei nie mogę polecić go z czystym sumieniem.


Używacie top coatów, a jeżeli tak to jakich? Czy może jesteście zwolenniczkami lakierów hybrydowych? Czekam na Wasze komentarze! 

Udostępnij:

niedziela, 4 września 2016

Wakacyjny projekt denko #5 - sierpień 2016

Nie wiem jak to się stało, ale tak pokaźnego denka, to jeszcze nigdy nie miałam! Jeżeli jesteście ciekawe, zapraszam do poznania się z krótkimi i mam nadzieję treściwymi opiniami na temat kilku produktów.

L’oreal Paris, Ideal Soft, Oczyszczający płyn micelarny Ideal Soft jest na drugim miejscu zaraz po płynie micelarnym Garniera. Delikatny, ani razu nie podrażnił skóry, zwłaszcza wokół oczu. Usuwa makijaż równie skutecznie co Garnier. To co powoduje, że jest niżej w klasyfikacji to cena,  która wynosi około 13zł za 200ml produktu.
Rexona, MotionSense
Używając niemal nieustannie antypespiratu Garniera potrzebowałam przerwy i zmiany. Rexona sprawdziła się u mnie bez zarzutu. Najważniejsze, nie zostawiała białych plam na bluzkach i odpowiednio chroniła podczas upalnego lata. Kiedyś na pewno do niego wrócę.
AcneLine, Antybakteryjny żel do mycia twarzy
Nieznana mi wcześniej marka, zakup dokonany jak zwykle pod wpływem impulsu i promocji. Duże opakowanie, dość wydaje. Żel jest przeciętny, oczyszcza, jednak jego zapach jest dla mnie za bardzo odpychający. Zużyłam całe opakowanie, ale na pewno kolejny raz już go nie kupię.
Ziaja, Liście manuka, pasta do głębokiego oczyszczania twarzy przeciw zaskórnikom
Ta pasta oczyszczająca jest moim strzałem w dziesiątkę. Doskonale oczyszcza i wygładza skórę. Używam jej zamiennie z peelingiem 2/3 razy w tygodniu, zazwyczaj podczas wieczornej pielęgnacji. Pozostawiona na dłużej czasami służy jako maska. Nie usuwa wszystkich zaskórników, ale dzięki niej skóra jest znacznie gładsza i bardzo dobrze przygotowana do dalszej pielęgnacji. To nie jest moje pierwsze opakowanie tego produktu, ani nie ostatnie.
Hean natura, peeling cukrowy do ciała
Z pelengami do ciała wciąż eksperymentuje. W zależności od potrzeb stosuję bardziej delikatne – drobnoziarniste bądź mocniejsze – gruboziarniste. Peeling cukrowy z Heanu zakwalifikowałabym po środku. Nie jest bardzo delikatny ani też nie należy do przysłowiowych zdzieraków. Jako produkt uznałabym go za przeciętny. Najbardziej irytujący dla mnie jest jego zapach. Nie jest to świeża cytryna, bardziej kojarzy mi się z syntetycznym zapachem, który nie jest do końca przyjemny na dłuższą czas. W tej serii są jeszcze dwa inne warianty zapachowe. Może znajdziecie coś odpowiedniego dla siebie.
Grace&Charmes, Bloomfield Vanilla Gold Dust Body butter
Masło do ciała otrzymałam w zestawie świątecznym i w końcu zmusiłam się do jego wykorzystania. Konsystencja jest zbyt stała, ciężko je rozsmarować na ciele. Zapach również pozostawia wiele do życzenia. Niestety zaliczam go do tego z serii ‘nietrafiony prezent’.
Avon, Femme
Jeden z ładniejszych zapachów jakie obecnie oferuje Avon. Delikatny, bardzo świeży i kobiecy. Słodki i jednocześnie świeży. Delikatne nuty zapachowe utrzymują się zaskakująco długo. To na pewno nie jest moje ostatnie opakowanie tych perfum.
Yves Rocher, Naturelle
Najlepsze perfumy na letnie upalne dni. Zapach jest lekki i bardzo świeży. Ma w sobie wyczuwalne nuty owoców cytrusowych. Nuta głowy: cytryna kalifornijska, bergamota włoska, zielone jabłko, aksamitka Nuta serca: absolut jaśminu, kwiat brzoskwini Nuta głębi: ambra, piżmo, cedr. Najlepiej zajrzyjcie do sklepu i same sprawdźcie ten zapach, który trudno opisać mi słowami.
Farmona, Jantar - odżywka z wyciągu bursztynu do włosów i skóry głowyOdżywkę/wcierke kupiłam już dawno, ale nie umiałam zacząć używać jej regularnie, tak jak wskazują na opakowaniu. Dopiero kiedy zaczęłam mieć problem z wypadaniem włosów zaczęłam używać jej po każdym myciu włosów (mniej więcej co dwa dni). Po zużyciu całego opakowania mogę powiedzieć, że działa. Poza nią stosowałam kilka innych rzeczy, a o całym procesie walki z wypadaniem włosów napiszę w niedalekiej przyszłości. Zaczęłam drugą butelkę Jantaru i nie przestaję walczyć o swoje włosy.
Syoss, Ceramide-keratin-complex, lakier do włosów
Lakiery do włosów Syoss należą do moich ulubionych. Pojemność większa od standardowych, bo to aż 300ml za cenę 9-12zł w promocji. Jego najważniejszą zaletą jest to, że nie skleja włosów i nie tworzy widocznego hełmu. Pomimo tego jest trwały i łatwo go wyczesać z włosów. Nowa wersja szybko się stała moją ulubioną. Zaraz po nim jest ten z fioletowym akcentem na czarnym opakowaniu. Kolejne opakowanie jest już w użyciu.
Garnier Fructis, Serum goodbye damage
Serum do włosów Garniera towarzyszy mi już bardzo długo i miałam wrażenie, że nigdy się  nie skończy. Jednak w końcu nadszedł jego kres! Sądziłam, że duże opakowanie jak na produkt tego typu – 50ml będzie atutem. Niestety produkt nie jest na tyle zadowalający. Nie zauważyłam, żeby kondycja moich końcówek została poprawiona. Polecacie coś co wygładzi włosy i będzie chronić końcówki?
Isana, Zmywacz do paznokci z olejkiem pielęgnacyjnymNajlepszy zmywacz na świecie! Moim zdaniem nie ma sobie równych. Pomimo acetonu w składzie nie wysusza paznokci. Doskonale radzi sobie z każdym rodzajem lakieru, nawet hybrydami :)
Joko, manicure salon 7in1 elixir, Kompleksowy program odżywczy
Wybrałam go jako zamiennik dla najpopularniejszej odżywki do paznokci z Eveline. Działanie tych odżywek jest łudząco podobne. Prawdopodobnie jest to spowodowane podobnym składem, który zawiera formaldehyd. Jestem z tych osób, na który działa regenerująco i wzmacniająco a nie wyniszczająco. Wadą jaką u niego zauważyłam, to zdecydowanie za szybko gęstnieje przez co trudno pomalować nim paznokcie. 
Manhattan, ProCare, Cuticle Remover, żel do skórek
To było moje drugie opakowanie tego produktu. Kupiony za ‘grosze’ w drogerii internetowej. Sprawdzał się dobrze. Bez rewelacji, ale zdecydowanie przyspieszał usuwanie skórek. Kolejny raz już go nie kupię. Żel z Sally Hansen bije go na głowę.
Avon, Speed Dry+, lakier do paznokci, SmokyPlume
Jeden z moich ulubionych kolorów jaki nosiłam na paznokciach przez długi czas. Trwałość bez zarzutu. Duże opakowanie, lakier nie gęstnieje po kilku miesiącach od otwarcia. Jedynie zmieniłabym jego pędzelek, który powinien być odrobinę grubszy. Gdybym wróciła do malowania paznokci lakierami, na pewno użyłabym go nie jeden raz.
Farmona, Hair Genic Monoi&Thermo, Balsam regenerującyPo użyciu dwóch próbek trudno jest cokolwiek więcej powiedzieć na temat produktu. Seria została stworzona, aby chronić włosy narażone na działanie temperatury podczas suszenia i stylizacji. Mogę powiedzieć jedynie, że włosy po użyciu tego balsamu są gładkie i przyjemne w dotyku. Prawdopodobnie go kupię.
Farmona, Hair Genic Monoi&Thermo, Szampon ochronny
O szamponie mogę napisać równie niewiele co o balsamie. Nie przesuszył włosów, nie podrażnił skóry głowy. Próbka wystarczyła akurat na jedno mycie włosów średniej długości.
Ziaja, Liście zielonej oliwki, Oliwkowa maska kaolinowa z cynkiem oczyszczająco-ściągająca 
Maseczki z Ziaji nigdy mnie nie zawiodły. Podobnie było z tą z serii liście zielonej oliwki. Podczas wakacyjnego wyjazdu poradziła sobie z nieco większymi wymaganiami mojej skóry niż zazwyczaj. Czekam aż maski w saszetkach pojawią się w większych opakowaniach.
Cece, Agran confitoner, Odżywka z olejkiem arganowym  
Maska na włosy idealna na lato. Nawilża włosy, wygładza je i ekspresowo odżywia. 
Udostępnij: